2013/02/18

lawenda z odzysku

Jakiś czas temu znalazłam na blogu TWIGGstudios cudne leśne zawieszki. Postanowiłam zrobić sobie takie, jednak wypełnienie wsadem poduszkowym mnie nie satysfakcjonowało - chciałam wypchać je lawendą.
Miałam w planach zamówić susz przez Internet, ale w międzyczasie znalazłam w szmatexie małą poduszeczkę, wypełnioną właśnie suszem lawendowym! Co ciekawe lawenda nadal mocno pachnie.

Świadomie wybrałam niechlujny look z kontrastowym "poruszonym szwem"




A tak prezentuje się "firmowo" zapakowany zestaw:



Z lawendy skorzystałam także przy robieniu prezentów urodzinowych dla koleżanek. Uszyłam 2 identyczne zestawy serduszek zawieszek.



Są one dość duże, więc nie wypychałam ich tylko lawendą, zapach byłby zbyt mocny i nie wyglądałyby tak puszyście. Mam nadzieję, że będą wdzięczną ozdobą szafy.


2013/02/14

Aniołki czy Barbie z materiału?

Witam serdecznie!

Od ponad roku próbuję szyć na maszynie, głównie maskotki i inne dekoracje (ubrań się boję ;) ). Z zamiarem prowadzenia bloga, gromadzącego moje twory, nosiłam się dość długo i mam nadzieję, że w końcu zacznę pisać i to systematycznie...

Nigdy nie byłam zbyt elokwentna, głębokimi przemyśleniami też nie mam zamiaru się dzielić ;) Chciałabym zamieszczać tu zdjęcia, tego, co udało mi się wykonać w wolnych chwilach. To zaczynamy!

Od kilku lat korzystam z mojego zamiłowania do rękodzieła głównie, gdy przychodzi do dawania prezentów. Większość rodziny i znajomych została już przeze mnie obdarowana różnościami wykonanymi ręcznie... od biżuterii, przez koszyki z papieru na maskotkach kończąc. Całkiem niedawno kilkoro znajomych urządzało wspólną imprezę urodzinową. Długo zastanawiałam się co dać trzem koleżankom, oczywiście, żeby było sprawiedliwie musiały dostać prezenty podobne. Po przekopaniu Internetu pomyślałam  że aniołki będą w sam raz. Inspirację znalazłam na blogu CountryKitty (ta kobieta robi prawdziwe cuda). Narysowałam swoją wersję projektu i uszyłam! Niestety zdjęcia zrobiłam tylko dwóm aniołko-wróżkom:



Trzecia miała sukienkę w panterkę i czerwone serce.

Szmacianki tak się spodobały jednej z solenizantek, że od razu zamówiła 2 podobne: jedną z małymi skrzydełkami, drugą z kompletem ubranek (niestety trzeba ją było wykonać bez skrzydełek...)








Ostatni zestaw to mój ulubiony. Jestem całkiem zadowolona z płaszczyka z kapturem, z sukienek też - po raz pierwszy szyłam ubranka zapinane! Lalki są wielkości mniej więcej lalek Barbie.