Jakiś czas temu znalazłam na blogu TWIGGstudios cudne leśne zawieszki. Postanowiłam zrobić sobie takie, jednak wypełnienie wsadem poduszkowym mnie nie satysfakcjonowało - chciałam wypchać je lawendą.
Miałam w planach zamówić susz przez Internet, ale w międzyczasie znalazłam w szmatexie małą poduszeczkę, wypełnioną właśnie suszem lawendowym! Co ciekawe lawenda nadal mocno pachnie.
Świadomie wybrałam niechlujny look z kontrastowym "poruszonym szwem"
A tak prezentuje się "firmowo" zapakowany zestaw:
Z lawendy skorzystałam także przy robieniu prezentów urodzinowych dla koleżanek. Uszyłam 2 identyczne zestawy serduszek zawieszek.
Są one dość duże, więc nie wypychałam ich tylko lawendą, zapach byłby zbyt mocny i nie wyglądałyby tak puszyście. Mam nadzieję, że będą wdzięczną ozdobą szafy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz